wtorek, 5 maja 2015

Rozdział Drugi


Witajcie. 
Przepraszam za zwłokę w związku z wstawieniem kolejnego rozdziału, ale spowodowane jest to tym, iż zdarzyło się coś przykrego i uniemożliwiło mi pisanie. Mam nadzieję, że nie będziecie się gniewać. 
Miłego czytania!




Pogoda panująca obecnie w Londynie była niezwykłą rzadkością jak na kwiecień, ale niosła za sobą radość, która dopadała nawet największych pesymistów. W pogodne dni górę brały uczucia, nie racjonalne myślenie, a między kastami zacierały się te nieprzyjemnie granice nietolerancji, wyznaczone przez prawo. Słońce grzało lekko, motywując ptaki do wesołego świergotu już przed południem. Po niebie nie płynęła żadna pierzasta chmura, która mogłaby zwiastować jakąkolwiek zmianę temperatury, wręcz przeciwnie, promienie słońca motywowały do działania i przekazywania radosnych słów napotkanym osobom.
Skyler opierając się o balustradę na balkonie, rozglądała się wokół, zafascynowana otaczającą ją zewsząd zielenią. Do nozdrzy szlachcianki docierał zapach kwitnących kwiatów w ogrodzie, niesiony wraz z lekkim wiatrem. Delikatne, uspokajające podmuchy, gładziły skórę nastolatki, która uśmiechała się, gdy do jej umysłu wdarło się jedno z szczęśliwszych wspomnień z dzieciństwa.
Ktoś zapukał kilkukrotnie w szybę drzwi prowadzących na balkon, tym samym wyrywając blondynkę z zamyślenia. Odwróciła się i uśmiechnęła delikatnie, dostrzegając kłaniającego się jej sługę. Brązowowłosy stanął prosto i odwzajemnił gest swojej pracodawczyni, niemalże niedostrzegalnie, aby nie odebrała tego za spoufalanie się.
- Czy coś cię niepokoi, Williamie? – zapytała, ponownie wbijając swój wzrok w kołyszące się w oddali sosny. Zamknęła oczy i wzięła głęboki wdech, czując słodki zapach kwiatów, rozchodzący się po jej ciele.
 - Ależ nic – usłyszała za plecami, jednakże nie uwierzyła. Doskonale wiedziała, iż jej sługa martwi się o nią, o jej przyszłość.
 - Jesteś pewien? A więc co cię tutaj sprowadza? – zainteresowała się i usłyszała wymowne chrząknięcie.
 - Byłem ciekaw czy dobrze się czujesz i czy niczego ci nie potrzeba, panienko – odparł zgodnie z tym, czego Skyler się po nim spodziewała.
Uchyliwszy powieki, odwróciła się i wbiła zaintrygowane spojrzenie zielonych tęczówek w swojego pracownika. Ten nie odwzajemnił tego wiedząc, iż taki czyn nie przystoi komuś, kto służy szlacheckiej rodzinie.
 - Ach tak… Czuję się bardzo dobrze i niczego mi nie potrzeba – odpowiedziała.
- Jest jeszcze coś – William wysunął w stronę dziewczyny swoją dłoń, w której trzymał list z pieczęcią rodziny Stokes. – Z tego co mówił posłaniec, pan Fabian oczekuje, a wręcz wymaga niezwłocznej odpowiedzi, najlepiej osobistej – wyjaśnił.
 Jasnowłosa złamała znak rodowy i wyjęła pergamin, na którym starannym pismem nakreślone było kilkanaście słów. Dziewczyna przeczytała je i warknęła z frustracją, oddając list swojemu słudze.
- Znowu to samo - rzekła bardziej do siebie, niż do towarzyszącego jej młodzieńca. – Chyba zaoferuję pracę negocjatora komuś innemu, gdyż Octavian się do tego nie nadaje, jak widać – tym razem swoje słowa skierowała do brązowowłosego, który spojrzał na nią zdezorientowany.
- Czy mógłbym… Znaczy się… Czy pozwolisz mi pani towarzyszyć sobie w podróży do państwa Stokes’ów? – zapytał niespodziewanie, gdy zaczęli kroczyć ku wejściu do sypialni szlachcianki.
- Ależ oczywiście, w sumie miałam ci to zaproponować – odparła. – Przygotuj powóz, wyruszamy za chwilę – poleciła słudze, a ten skłonił się i posłusznie wyszedł z prywatnych komnat swojej pracodawczyni.
Dziewczyna usiadła na swoim łożu i odetchnęła głęboko, pozbywając się z umysłu złowrogich i niechcianych myśli. Zdecydowanie nie podobał się jej fakt, iż znów jest zmuszona odwiedzać tego mężczyznę, który każdy uprzejmy gest ze strony kobiety, uznaje za przejaw zainteresowania uczuciowego do swojej osoby. W ten sposób zdobywał kolejne żony i kochanki, które po pewnym czasie znikały w najdziwniejszych miejscach. Czuła, że wydarzy się coś dziwnego, jednakże nie wiedziała co takiego.
Wstała i zdjąwszy z oparcia fotela swój płaszcz w kolorze kobaltu, zarzuciła go na swoje ramiona. Wyszła ze swojego pokoju, kierując się ku schodom, którymi po krótkiej chwili schodziła już na parter. Dostrzegła Williama, który oczekiwał jej przy drzwiach prowadzących na dziedziniec. Znowu poczuła to dziwne ukłucie w sercu, a chęć odwrócenia wzroku, choć tak bardzo kusząca, była po prostu niemożliwa. Nie mogła wiecznie uciekać przed spotykaniem się z nim, patrzeniem na niego i wymienianiem spostrzeżeń na różne, zazwyczaj błahe, tematy.
Gdy zeszła z ostatniego schodka, zjawił się obok niej brązowowłosy i zaoferował swoje ramię, jako wsparcie. Skyler przyjęła je z wdzięcznością, po czy we dwoje ruszyli ku wyjściu. Skierowali swoje kroki w stronę powozu, stojącego na podjeździe. Włosy szlachcianki kołysały się na wietrze, który z tego co zauważyła, zaczął wiać silniej, niż kilka minut temu, gdy znajdowała się na balkonie.
Z pomocą swojego sługi, weszła do pojazdu konnego, a miejsce naprzeciw niej zajął William, układając swoje dłonie na kolanach i przyglądając się z troską swojej pracodawczyni.
- Czy wszystko w porządku? – zapytał, wyrywając ją z nieświadomej zadumy. Skinęła w odpowiedzi, po czym pokręciła głową, chcąc poprawić stan swoich włosów, co jej nie wyszło.
Sługa jakby instynktownie, skierował swoje palce ku jasnym lokom dziewczyny i ostrożnie, poukładał kosmyki tak, jak były umodelowane, nim zniszczyły je powiewy wiosennego wiatru. Brązowowłosy dopiero po chwili zorientował się, jak niestosowne było jego zachowanie wobec szlachcianki, która spoglądała na niego z dość zdezorientowanym wyrazem twarzy.
- Proszę o wybaczenie mojej śmiałości. To wielce niestosowne z mojej strony – wypowiedział formułkę ze skruchą, spuszczając wzrok na dłonie, które stały się niezwykle intrygującym obiektem do obserwacji.
- Nie szkodzi – odpowiedziała cicho i stuknęła w ściankę powozu, a woźnica pognał konie, które ruszyły kłusem ku posiadłości Stokes’ów.
Godziny mijały, podróż dłużyła się niemiłosiernie, a milczenie pomiędzy szlachcianką i sługą, zdawało się ciążyć nad ową wyprawą, przeciągając ją jeszcze bardziej, niż trwała ona w rzeczywistości. Dziewczyna spoglądała przez szybę w drzwiczkach na mijany w tej chwili bór. Był ciemny, a promienie słońca z ledwością przedostawały się przez gęstwinę liści. Fascynował ją mrok i to co mogło się w nim kryć.
Pojazd zatrząsł się na wyboistej drodze, a Skyler westchnęła cierpiętniczo, zmęczona samym faktem, że koniec podróży będzie równał się temu, iż zostanie zmuszona do rozmowy z panem Fabianem. Potarła palcami zamknięte oczy i wygodniej usadowiła się na swoim miejscu.
 - Czy jeszcze długo to potrwa? – zagaiła, a William zerknął na nią przelotnie, po czym pokręcił przecząco głową.
- Jeszcze kilka minut, o ile mnie pamięć nie myli. Na końcu tego lasu znajduje się posiadłość państwa Stokes – wyjaśnił zwięźle i zamilkł, nie patrząc po raz kolejny na swoją pracodawczynię. Blondynka była ciekawa, co takiego obecnie pałęta się po umyśle towarzyszącego jej młodzieńca. Czy miało to jakiś związek z nią? Może miał wyrzuty w związku z tym, co zrobił po wejściu do powozu? A co, jeśli wspominał swoich rodziców? Na samą myśl po plecach młodej dziewczyny przeszedł nieprzyjemny dreszcz, a resztki pozytywnego nastroju ulotniły się z blondynki całkowicie.
Powóz zatrzymał się gwałtownie, tak że Skyler omal nie wylądowała na podłodze, przed czym uchronił ją refleks brązowowłosego, do którego uśmiechnęła się z wdzięcznością. Chłopak wysiadł z powozu, w czym pomógł również swojej pracodawczyni, a następnie zganił woźnicę za niespodziewane zatrzymanie się. Dziewczyna skierowała swoje kroki ku ogromnym drzwiom z drewna sosnowego. Sługa dostrzegł nieobecność jasnowłosej w chwili, gdy usłyszał zgrzyt przekręcanego klucza w zamku. Biegiem skierował się na górę, by towarzyszyć szlachciance w spotkaniu z panem Fabianem, o którym słyszał wiele pogłosek.
 Zza ogromnego skrzydła drzwi frontowych wyłoniła się drobna, brązowowłosa dziewczyna, o oczach w odcieniu stopionego bursztynu. Jej zmęczoną twarz rozjaśnił szeroki uśmiech w chwili, gdy zorientowała się, kim jest nowo przybyły gość. Skłoniła się lekko, po czym wpuściła Skyler do środka, nadal nie wypowiadając nawet jednego słowa.
- Ach! Nareszcie jesteś moja droga – wyrzekł z uśmiechem mężczyzna, który wyłonił się z jednego z pomieszczeń. Podszedł do Skyler i ucałował jej dłoń w nonszalanckim geście. – Musimy wyjaśnić zaistniałą sytuację, gdyż doprawdy twój obecny negocjator jest po prostu niezrozumiały – wyjawił, układając jedną ze swoich ogromnych dłoni na plecach Skyler, która zacisnęła tylko usta, obawiając się tego, iż powie coś niestosownego.
 - Domyślam się – odpowiedziała ledwo powstrzymując chęć ucieczki, gdy palce Fabiana zaczęły wystukiwać delikatny rytm na jej ciele. Skierował ją do salonu, gdzie czekała już filiżanka herbaty.
Usiedli na sofie i spoglądali na siebie w ciszy przez kilka chwil, każde pogrążone we własnych myślach. Pan Stokes rozważał, w jaki sposób powinien zachęcić młodą dziewczynę do pogłębienia znajomości, natomiast Skyler błagała, by to spotkanie nareszcie dobiegło końca i umożliwiło jej ucieczkę z tego przerażającego i cichego miejsca.
William stał tuż obok swojej pracodawczyni, taksując morderczym spojrzeniem zuchwałego mężczyznę, który odważył się tknąć swymi brudnymi łapskami kogoś, kogo młody sługa przyrzekł chronić do końca swoich dni, a nawet i dłużej. Nie pozwoli by tak obłudny mężczyzna jak ten, rozważył choć zamiar pojęcia za żony kogoś tak niewinnego jak panna Hills, choćby miał przypłacić za to własnym życiem.

4 komentarze:

  1. Awwww.... nareszcie 2 <3
    Fabian jest zarąbistym zboczeńcem, o czym już wspominałam :D
    Will, czekamy na odnijakowienie ^^
    A Sky jest zarąbista i tyle w temacie <3
    Czekam na więcej :3
    WENY!
    ~Sally

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poczekaj do niedzieli <3 Znowu nie dam ci spokoju, jak zawsze :3 Dziękuję za komentarz :3

      Usuń
  2. Supi *-* Will moim zdaniem oddałaś idealnie jego charakter tą niepewność w związku z Sky, jego rolę w jej życiu, wyszedł mega :D Sky... hmm jak na razie nie mam zdania. Akcja zapowiada się ciekawie więc czekam na cd :3
    Życzę Weny i zapraszam do siebie:
    http://ostatni-przegrany.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz ^^ Z pewnością odwiedzę twojego bloga <3

      Usuń